Za nami już dwa dni kaskoterapii. Zuzia bardzo ładnie toleruje kask, a właściwie mogłabym powiedzieć, że go ładnie ignoruje :) Może ze trzy razy darzyło się jej złapać rączkami za kask i go "potarmosić".
W ciągu zauważyłam, że gdy mała troszkę poszaleje od razu spod kasku wyciekają stróżki potu, mimo że była lekko ubrana. Niestety główka do tej dodatkowej izolacji musi się przyzwyczaić, może to potrwać do dwóch tygodni. Gdy wczoraj zdjęliśmy kask do czyszczenia i kąpieli włoski były bardzo spocone. Z tyłu po lewej stronie w miejscu gdzie kończy się kask a zaczyna szyjka była czerwona plamka, która na szczęście w ciągu tej luźnej godzinki ładnie przybladła.
Ta mina mówi sama za siebie :)
Dzisiaj zaobserwowałam, że Zuzia tak jakby trochę mniej się pociła, niestety gdy zdjęliśmy kask okazało się, że w miejscu wczorajszej plamki jest spore zaczerwienienie i dodatkowo na lewym policzku na wysokości kości policzkowej mamy otarcie. Wyglądało to tak:
Oczywiście od razu wysłaliśmy zdjęcia do dr Olgi. Po chwili mieliśmy już odpowiedź. Pani doktor stwierdziła, że te otarcia to prawdopodobnie kwestia adaptacji skóry i zaleciła nam zdjęcie kasku na dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień. Otarcia kazała nam podleczyć poprzez smarowanie ich maścią zawierającą cynk. Ja użyłam Bepantenu, bo on najlepiej i najszybciej działa na Zuzię jeśli chodzi o wszelkiego typu odparzenia. Kask mamy założyć jutro na noc a we wtorek rano sprawdzić jak wygląda skóra i skonsultować co robimy dalej i czy będzie potrzebne doszlifowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz