sobota, 23 marca 2013

Zdjęcia kasku i ulotka CRANIOform...

Gdy szukałam informacji w internecie na temat terapii kaskowej nie mogłam znaleźć zdjęć przedstawiających sam kask, dlatego obfotografowałam kask Zuzi i załączam zdjęcia.

Kask Zuzi w czterech płaszczyznach
 
Razem z kaskiem otrzymaliśmy ulotkę która opisuje właściwości kasku i postępowanie z nim, może akurat kogoś zainteresuje, dlatego poniżej przytoczę jej treść:

Informacje ogólne

Zadaniem kasku Cranioform jest pomoc w usunięciu zdiagnozowanej deformacji główki dziecka, spowodowanej ułożeniem. Kask powoduje wzrost główki w odpowiednią stronę. Ponieważ wzrost czaszki w pierwszym roku życia jest bardzo duży, łatwo w tym czasie wpływać na kształt główki. Zależnie od stopnia deformacji, w poszczególnych przypadkach lekarz może zalecić leczenie u starszych dzieci. Korekta uzyskana w trakcie wzrostu utrzymuje się przez całe życie. Kask, tak zwana orteza, ma za zadanie najpierw uniemożliwienie wzrostu wystających obszarów główki, pozwalając jednocześnie na wzrastanie spłaszczonych obszarów w zagłębieniu ortezy. W celu zapewnienia, aby wzrost spłaszczonych obszarów przebiegał bez zakłóceń, należy przeprowadzać regularne kontrole, podczas których miękka warstwa kasku zostanie zeszlifowana, aby zapewnić miejsce na dalszy wzrost. Okresy pomiędzy kontrolami zależą od wieku dziecka i wynoszą od jednego do sześciu tygodni. Leczenie przy użyciu kasku jest skuteczne tylko wtedy, gdy dziecko nosi go regularnie przez 23 godziny dziennie!

Na co należy zwrócić uwagę na początku terapii kaskiem?

Po tym, jak kask zostanie po raz pierwszy dopasowany ważne jest, aby zwrócić uwagę na miejsca ucisku, które mogą, ale nie zawsze muszą, wystąpić szczególnie na początku leczenia. Po powrocie do domu po dopasowaniu kasku należy zdjąć kask i zwrócić uwagę na zaczerwienienia skóry. W przypadku wykrycia zaczerwienienia należy zaczekać, czy po około godzinie ustąpią. Jeśli nie ustąpią, należy skonsultować się z terapeutą. Terapeuta spróbuje wówczas udzielić pomocy. W razie konieczności należy ponownie zgłosić się na dopasowanie. Bardzo ważne jest, aby Państwa dziecko nie "przegrzało się". Materiał, z którego wykonano kask jest dobrą warstwą izolacyjną, która zapobiega promieniowaniu energii przez względnie dużą główkę dziecka. Dlatego należy zapewnić dziecku "przewiewną" odzież. Na przykład: jedna koszulka mniej, lekkie spodenki lub po prostu nie zakładać skarpetek lub rajstopek. Mimo tego na początku może się zdarzyć, że dziecko będzie się bardziej pocić. Jednak w dalszej części leczenia skóra przyzwyczai się do otoczenia i potliwość ustąpi.

Przyzwyczajenie do kasku

Zasadniczo dzieci bardzo łatwo przyzwyczajają się do kasku i po krótkim czasie odbierają go jako "własny". Zależnie od wieku dziecka faza przyzwyczajenia może potrwać od 1 do 5 dni. Starsze dzieci generalnie potrzebują więcej czasu, aby przyzwyczaić się do nowego otoczenia. W celu przyśpieszenia fazy przyzwyczajenia należny pozostawić kask na głowie dziecka przez 23 godziny bez przerwy. Kask należy czyścić w ciągu tej 1 godziny, podczas której dziecko nie nosi go na głowie, w miarę możliwości o tej samej porze, aby zapewnić ciągłość terapii.
Czyszczenie kasku

Bardzo ważne jest codzienne dokładne czyszczenie kasku, szczególnie wewnętrznej, piankowej warstwy. Nigdy nie dopuszczać do kontaktu kasku z wodą lub jakimikolwiek środkami czyszczącymi. Dostałyby się one do piankowej warstwy i później pozostawałyby w stałym kontakcie z wrażliwą skórą głowy. Może to prowadzić do podrażnienia skóry a nawet jej uszkodzenia. Do codziennego czyszczenia kasku używać tylko zalecony lub dołączony alkohol (etanol 70%), bez żadnych dodatków. Ponadto stosować dołączone kompresy bawełniane lub czystą lnianą ściereczkę. Nie używać dużej ilości alkoholu, aby nie doprowadzić do podrażnienia skóry przez alkohol. Resztki alkoholu w piance w kasku mogą prowadzić do groźnego zaczerwienienia skóry i pęcherzy. Dlatego raz dziennie należy czyścić wewnętrzną przy pomocy tylko wilgotnej, anie mokrej (!) bawełnianej szmatki. Swobodnie można używać dużej siły do "szorowania" kasku. Kasku nie da się zniszczyć w ten sposób. Później należy dobrze przewietrzyć kask, aby umożliwić wyparowanie resztek alkoholu. Dopiero wtedy ponownie założyć kask. Dlatego zaleca się czyszczenie kasku na początku "godziny bez kasku". Kask należy czyścić codziennie, aby skutecznie zwalczać bakterie i minimalizować zapach potu. Niewystarczająca pielęgnacja może spowodować widoczne zaczerwienienia skóry i tym samy wydłużać leczenie.Przestrzeganie tych prostych zasad pozwoli zaoszczędzić Państwu i Państwa dziecku nieprzyjemnych problemów ze skórą! Powodzenie leczenia można ocenić po upłynięciu różnej ilości czasu, zależnie od wieku dziecka. Kiedy dziecko jest młodsze szybciej można stwierdzić poprawę, niż u dzieci starszych, ponieważ wzrost główki stopniowo spowalnia. W ten sposób już po 4 tygodniach można stwierdzić wyraźną poprawę. Może się zdarzyć, że Państwu nie będzie się to rzucało w oczy tak jak komuś, kto nie widzi codziennie dziecka, ponieważ trudno rozpoznać małe kroczki. Jeśli leczenie rozpoczęto w późniejszym wieku w celu skorygowania poważnego odkształcenia, należy wykazać się dużą cierpliwością i nastawić na dłuższe leczenie. Poza tą subiektywną oceną, w różnych odstępach czasu dokonuje się pomiarów, które dokumentują powodzenie leczenia. Pomiary te, poza pomiarem obwodu głowy, obejmują pomiar przekątnej brwi w stosunku do przeciwległej strony potylicy. Obie te wartości opisują różnicę i tym samym asymetrię zniekształcenia. Przy wyrównanej asymetrii różnica ta wynosi prawie zero. Poza tym mierzy się oraz dokumentuje  szerokość, długość i asymetrię podstawy czaszki.

U wszystkich leczonych do tej pory dzieci byliśmy w stanie stwierdzić, że całkowity wzrost czaszki nie został ograniczony przez leczenie. Udało się przy tym początkowo ograniczyć wzrost wystających obszarów. Dlatego możliwe jest szybsze skorygowanie  płaskich części główki.

Koniec leczenia

Leczenie jest zakończone, gdy nastąpi wyrównanie asymetrii, lub gdy nie można się spodziewać dalszej redukcji zniekształcenia w możliwym do przewidzenia czasie z uwagi na zaawansowany wiek dziecka. Moment ten jest omawiany z Państwa lekarzem Prowadzącym.

    

czwartek, 21 marca 2013

Czekamy na wiosnę...

Dzisiaj nasza mała dziewczynka kończy 10 miesięcy :)

Powoli zaczynamy czwarty tydzień naszej "kaskowej przygody". Zuzia w dalszym ciągu ładnie toleruje kask. Po zwężeniu kasku znowu  zrobiło się czerwone otarcie na najbardziej wystającej części główki, jednak sytuacja została opanowana - pomógł bepanten i plaster z opatrunkiem ;) Już gołym okiem widać że zmienia się kształt główki, stała się okrąglejsza spłaszczenie oczywiście jeszcze jest widoczne ale w dotyku nie czuć już takich "kantów" jak na początku. Czyli mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z niecierpliwością czekamy na 9 kwietnia i pierwsze pomiary.


Ponieważ zarówno rodzice jak i Zuzia nie mogą doczekać się już prawdziwej wiosny postanowiliśmy "wyhodować" troszkę kwiatów na kacholku ;)
I oto efekt...

Zuzia z dumą prezentuje wiosenny kask

A do mnie wiosna już przyszła :)
 

czwartek, 14 marca 2013

Niezbędnik kaskowej mamy...

Zgodnie z zaleceniami lekarzy należy zwrócić szczególną uwagę na pielęgnację skóry główki dziecka oraz czyszczenie i dezynfekcję kasku. Kask dziecko nosi przez 23 godziny na dobę. Ta "wolna" godzina przeznaczona jest właśnie na zabiegi higieniczne. 

Niezbędnik kaskowej mamy to:
  • octanisept
  • bepanten
  • sudocrem
  • maść z wit. A
  • zasypka Alantan
  • plaster z opatrunkiem (najlepiej taki, który można samemu dociąć na pożądaną wielkość)
  • bawełniana ściereczka do czyszczenia kasku wewnątrz (otrzymujemy ją razem z kaskiem)
  • druga ściereczka do czyszczenia kasku z zewnątrz
  • suszarka z zimnym nawiewem
  • nadmanganian potasu
  • soda oczyszczona
Oczywiście niektóre rzeczy z tej listy mogą okazać się zbędne ale warto je mieć w domu tak na wszelki wypadek, gdyby zaszła potrzeba ich użycia.

A tak wygląda nasz kaskowy niezbędnik :)

A teraz po kolei co do czego ;)

Octanisept stosujemy do dezynfekcji kasku i główki dziecka. Gdy zdejmiemy kask należy go od wewnątrz obficie "spryskać" octaniseptem. Następnie liczymy do dziesięciu i rozpoczynamy czyszczenie jego wewnętrznej części poprzez intensywne dociskanie bawełnianej ściereczki (otrzymanej w zestawie). Można też dosuszyć kask zimnym strumieniem powietrza z suszarki. Octaniseptu używany również po wymyciu główki, delikatnie spryskujemy włoski  i wycieramy do sucha. Podobnie jak o kask należy również dbać o czystość i dezynfekcję ściereczki, należy ją prać w wodzie z szarym mydłem a dezynfekujemy poprzez zalanie wrzątkiem lub np. w sterylizatorze do kuchenki mikrofalowej. Kask z zewnątrz przecieramy wilgotną ściereczką.
Octanisept w małych opakowaniach jest dość drogi buteleczka 50 ml kosztuje ok. 27 zł a 200 ml ok. 37 zł,  bardzo korzystna jest cena opakowania litrowego ok. 60 zł. Ja właśnie w poniedziałek kupiłam tą dużą butlę i myślę, że do końca "kaskowania" powinna wystarczyć. Zaznaczę jeszcze że jest to butelka bez rozpylacza, ale dla mnie akurat nie stanowi to problemu bo mam opakowanie 50 ml po octanisepcie którego używaliśmy do pielęgnacji kikuta pępowiny.
Jeśli pojawią się na skórze główki czerwone otarcia, które nie zbledną w czasie "godziny bez kasku" to smarujemy je maścią z cynkiem (bepanten, sudocerm) - ja akurat preferuję bepanten -  naklejamy plasterek (nie można dopuścić, żeby maść stykała się z wewnętrzną wyściółką kasku, bo podobnie jak woda niszczy ją) i zakładamy kask. Czynność powtarzamy dwa razy dziennie aż do momentu gdy zaczerwienienia znikną.
Jeżeli zauważymy że skóra na główce łuszczy się to wtedy smarujemy te miejsca maścią z wit. A, naklejamy plasterek i postępujemy analogiczne jak w przypadku zaczerwienień. 
Gojenie ranek na główce przyspiesza "zasypanie" ich Alantanem, w tym przypadku nie jest konieczne naklejanie plasterka, gdyż zasypka  nie wpływa na wewnętrzną warstwę kasku.

Oczywiście wszelkie otarcia i zaczerwienienia przed rozpoczęciem leczenia na własną rękę należny koniecznie skonsultować z lekarzem prowadzącym!

A co zrobić jeśli kask zacznie brzydko pachnieć? ;) Kask Zuzi na razie jeszcze nie wydziela "aromatów", bo malutka nosi go stosunkowo krótko i nie ma upałów ale tak na przyszłość dr Olga zdradziła nam dwa patenty kaskowych rodziców:
Metoda pierwsza - należy zrobić papkę z wody i sody oczyszczonej którą przecieramy wewnętrzna cześć kasku a następnie spryskujemy octaniseptem i wycieramy do sucha.
Metoda druga - robimy różowy roztwór z wody i kryształków nadmanganianu potasu, którym przecieramy wnętrze kasku.
My jeszcze nie testowaliśmy żadnej z tych metod ale jeśli sprawdzimy to na pewno dam znać na blogu jak się sprawdzają ;)

Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wpis okaże się przydatny :)

środa, 13 marca 2013

Piąta wizyta w Krakowie - zmniejszenie kasku...

Po poniedziałkowej rozmowie z dr Olgą dziś kolejny raz odwiedziliśmy Kraków.
Okazało się, że kształt główki Zuzi tak się zmienił przez te półtorej tygodnia noszenia kasku, że trzeba było go zmniejszyć o 5 mm. Teraz ładnie się "trzyma" główki i już się nie przesuwa.
Tylna część główki zaokrągliła się i uwypukliła, tak, że nawet my już zauważyliśmy różnicę.
Teraz ma główce Zuzi już tylko (albo aż ) dorosnąć ta część która obecnie jest spłaszczona.
Z niecierpliwością czekamy na dalsze efekty terapii ;)

Mam tylko nadzieję, że nie sprawdzą się słowa dr Olgi że po ponownym dopasowaniu kasku mogą pojawić się otarcia.

wtorek, 12 marca 2013

Co ma guzek do kurczaka? ...

Wczoraj byłam z Zuzią u chirurga, ponieważ jakieś pięć tygodni temu zauważyliśmy zgrubienie, guzek wielkości ziarenka grochu na lewym sutku. Oczywiście najpierw gdy tylko zauważyłam tą zmianę od razu poszłam do naszej lekarki. Stwierdziła, że wygląda jej to zmianę hormonalną i kazała nam przyjść za 2 tygodnie do kontroli, chyba że guzek powiększałby się czy zacząłby wyciekać z niego płyn to mieliśmy przyjść od razu. Ponieważ nie obserwowaliśmy żadnych niepokojących zmian więc czekaliśmy aż miną 2 tygodnie. 

Między czasie moja nieoceniona teściowa wspomniała, że w latach gdy w Polsce brakowało wszystkiego importowaliśmy kurczaki z USA i właśnie po tych kurczakach dzieciom rosły piersi !!! (przeprowadzono nawet wtedy badania, że wpływ na to miały hormony wzrostu które podawane były kurczakom) i tu zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, bo przecież moja Zuzia dostaje na obiad głownie mięso z piersi kurczaka i 2 razy w tygodniu rybę. Ja mama, która chce żeby córeczka miała wszystko co najlepsze gotuję jej sama obiady, warzywa mamy z działki ale mięso kupuję w sklepie... Zaczęłam więc wertować internet i faktycznie znalazłam wiele informacji, że mięso z kurczaka może być przyczyną guzków w piersiach u dzieci.
Jeszcze zanim poszliśmy na wizytę do naszej pani doktor całkowicie wyeliminowałam z diety Zuzi kurczaka, a zastąpiłam go królikiem (tylko tym razem kupiliśmy wiejskiego królika ze sprawdzonego źródła).
Ponieważ na wizycie kontrolnej guzek był nadal, mimo że się nie powiększył dostaliśmy skierowanie do chirurga. Na wizytę czekaliśmy 10 dni, w tym czasie guzek powoli zaczął się zmniejszać (czyli moja teoria, że mięso z kurczaka = guzek u Zuzi sprawdziła się).
Chirurg po zbadaniu malutkiej, sprawdzeniu węzłów chłonnych oraz brzuszka tylko potwierdziła, że ten guzek to najprawdopodobniej efekt podawania dziecku mięsa z piersi kurczaka, bo warzywa pochodzą z pewnego źródła (jak to powiedziała pani doktor niestety nie da się przebadać każdej sztuki mięsa czy każdego warzywa, które trafia na stół). Jednocześnie pani doktor wykluczyła w naszym przypadku efekt działania hormonów matki na dziecko, bo Zuzia już nie jest karmiona piersią. Podobno w ostatnich latach lawinowo wzrosła liczba dzieci które maja takie guzki jak Zuzia :( dostaliśmy jeszcze skierowanie na USG i z wynikiem mamy się zgłosić do kontroli.
Polska służba zdrowia nieustannie mnie zadziwia - pierwszy wolny termin na USG dla dziecka to 2 maj.
Na razie postanowiliśmy poczekać do maja ponieważ guzek się zmniejsza, gdyby coś nas niepokoiło to po prostu pójdziemy zrobić USG prywatnie.

Jeszcze kilka słów na temat kasku....

Zuzia w dalszym ciągu ignoruje ignoruje kask, nie przeszkadza jej już w zasypianiu, nie ma otarć i główka przyzwyczaiła się do niego na tyle, ze już zdecydowanie mniej się poci. Jednak zauważyłam, że gdy mała leży to kask zrobił się jakby za luźny, przesuwa się. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież był dopasowany i "trzymał się" główki. Skontaktowałam się oczywiście wczoraj z dr Olgą i musimy pojechać do Krakowa na zmniejszenie kasku, najprawdopodobniej zmieniła się oś główki i ustawienie kości, dlatego mamy luz. Wizyta jutro o 17. 

środa, 6 marca 2013

Wyleczyliśmy otarcia...

Na szczęście wszystkie otarcia na główce Zuzi bardzo ładnie się wygoiły i dzisiaj nie ma już po nich śladu. Całe szczęście, że kask nie wymaga szlifowania. Zgodnie z zaleceniami dr Olgi w niedzielę na noc i na cały poniedziałek zdjęliśmy kask. Zaczerwienienia mieliśmy smarować maścią z cynkiem (ja używałam Bepantenu, bo on najładniej leczy skórę Zuzi). Ponieważ w poniedziałek wieczorem na policzku była jeszcze niewielka czerwona plamka posmarowałam ją maścią i przykleiłam plaster z opatrunkiem, żeby nie dotykała kasku. Tą samą czynność powtórzyłam wczoraj, a ponieważ dzisiaj było już pięknie więc maść i plaster okazały się zbędne. 

Muszę przyznać, że przez ten dzień bez kasku Zuzia jakby trochę gorzej śpi. A mianowicie zanim zaśnie strasznie się wierci, widać że jej nie wygodnie. Chyba te dwie pierwsze noce lepiej spała, chociaż może to że jest niespokojna spowodowane jest tym, że wyżyna jej się górna jedynka? Już sama nie wiem. Jedno jest pewne - spanie w kasku na pewno do najwygodniejszych nie należy. Mam nadzieję że teraz już będzie z górki. W ciągu dnia Zuzia w dalszym ciągu ignoruje kask.

Zauważyłam też znaczną poprawę jeśli chodzi o pocenie się malutkiej. Organizm zaczyna się przyzwyczajać do dodatkowego izolatora jakim jest kask. Oczywiście ja staram się jak mogę pomagać w tym ;) Ponieważ w naszym mieszkaniu panuje temperatura ok. 24-25 °C i niestety nie da się jej obniżyć mimo zakręconych kaloryferów, staram się jak najczęściej wietrzyć mieszkanie. Gdy otwieram w jednym pomieszczeniu okno to wychodzę z małą do drugiego po pół godzinie wracamy, zamykamy okno i otwieramy w drugim pokoju i tak przez cały dzień ;) Staram się również jak najlżej ubierać Zuzię, zakładam jej tylko body z długim rękawem i rajstopki albo ewentualnie cienkie spodenki i skarpetki a dzisiaj założyłam małej nawet bodziaka z krótkim rękawkiem. Na noc zakładamy na pampersa tylko luźny pajacyk ze stópkami i przykrywam ją lekkim kocykiem. 

Oby teraz wszystko szło już w dobrym kierunku...

niedziela, 3 marca 2013

Oswajamy się z kaskiem...

Za nami już dwa dni kaskoterapii. Zuzia bardzo ładnie toleruje kask, a właściwie mogłabym powiedzieć, że go ładnie ignoruje :) Może ze trzy razy darzyło się jej złapać rączkami za kask i go "potarmosić".

Ta mina mówi sama za siebie :)

W ciągu zauważyłam, że gdy mała troszkę poszaleje od razu spod kasku wyciekają stróżki potu, mimo że była lekko ubrana. Niestety główka do tej dodatkowej izolacji musi się przyzwyczaić, może to potrwać do dwóch tygodni. Gdy wczoraj zdjęliśmy kask do czyszczenia i kąpieli włoski były bardzo spocone. Z tyłu po lewej stronie w miejscu gdzie kończy się kask a zaczyna szyjka była czerwona plamka, która na szczęście w ciągu tej luźnej godzinki ładnie przybladła.

Dzisiaj zaobserwowałam, że Zuzia tak jakby trochę mniej się pociła, niestety gdy zdjęliśmy kask okazało się, że w miejscu wczorajszej plamki jest spore zaczerwienienie i dodatkowo na lewym policzku na wysokości kości policzkowej mamy otarcie. Wyglądało to tak:



Oczywiście od razu wysłaliśmy zdjęcia do dr Olgi. Po chwili mieliśmy już odpowiedź. Pani doktor stwierdziła, że te otarcia to prawdopodobnie kwestia adaptacji skóry i zaleciła nam zdjęcie kasku na dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień. Otarcia kazała nam podleczyć poprzez smarowanie ich maścią zawierającą cynk. Ja użyłam Bepantenu, bo on najlepiej i najszybciej działa na Zuzię jeśli chodzi o wszelkiego typu odparzenia. Kask mamy założyć jutro na noc a we wtorek rano sprawdzić jak wygląda skóra i skonsultować co robimy dalej i czy będzie potrzebne doszlifowanie.

sobota, 2 marca 2013

4 wizyta w Krakowie - rozpoczynamy "kaskowanie" ...

1 marca 2013 roku w wieku 9 miesięcy i 8 dni Zuzia rozpoczęła terapię kaskową. 
Startujemy z asymetrią 1,5 cm. 

Tak wygląda główka Zuzanki przed terapią





.


Muszę szczerze przyznać, ze obawiałam się trochę tego wczorajszego dnia, tego jak malutka zniesie "zapoznanie się" i w ogóle założenie kasku zwłaszcza, że od tygodnia jest strasznie marudna i płaczliwa, bo wychodzi jej górna jedynka. Pełni obaw pojechaliśmy do Krakowa, Zuzia właściwie całą drogę przespała. Gdy dotarliśmy na miejsce oprócz naszej córeczki było jeszcze troje dzieci. Spotkaliśmy między innymi kaskowego Adasia i jego rodziców, których serdecznie pozdrawiamy (to właśnie dzięki blogowi Pani Marty dowiedzieliśmy się, że w Krakowie też można założyć kask Cranioform). Zostaliśmy od razu poproszeni przez dr Olgę do gabinetu w celu założenia kasku. I właściwie przeżyłam szok moja kochana, dzielna córeczka nawet nie pisnęła przy zakładaniu. Od samego początku postanowiła ignorować to, że ma coś na główce (byliśmy w szoku, bo Zuzia nie przepada nawet za czapką). Z kaskiem na głowie zostaliśmy oddelegowani na 1,5 godzinny spacer. Niestety z planowanego spaceru na Stare Miasto nic nie wyszło ze względu na późną porę i brzydką pogodę. Ale wybierzemy się tam następnym razem. Gdy minęło 1,5 godziny dr Olga zdjęła kask i na główce Zuzi było tylko jedno zaczerwienienie - na czółku. Kask został doszlifowany, zostaliśmy poinformowani o pielęgnacji główki i czyszczeniu kasku i mogliśmy ruszać w drogę powrotną do domu. Pani doktor wyznaczyła nam wizytę kontrolną za niecałe sześć tygodni - 9 kwietnia. Niestety powrót był już bardziej uciążliwy niż droga do Krakowa. Zuzia popłakiwała, wkładała wszystko co się dało do buzi i strasznie się śliniła - to okropne ząbkowanie. W końcu w połowie drogi usnęła. Kask w dalszym ciągu ignorowała, jakby nic nie miała na główce - moja dzielna mała dziewczynka!!!

Jeszcze kilka słów w temacie poduszeczek ...
Siedząc w poczekalni oczywiście rozmawialiśmy z innymi rodzicami o przypadłości naszych pociech. I jak się okazało u jednego z dzieci - niespełna sześciomiesięcznego chłopczyka, który był na wizycie kontrolnej, rodzice zdecydowali się zastosować poduszeczkę. I jak się okazało w przeciągu miesiąca asymetria u niego zmniejszyła się z 20 mm do 12 mm, czyli aż o 8 milimetrów. Wychodzi na to, że jednak te poduszeczki też działają. Jednak na pewno też bardzo duże znaczenie ma tutaj wiek dziecka. Ten chłopiec zaczął leczenie wcześnie, gdy miał niespełna 5 miesięcy. Jego rodzice mówili nam też, że przez ten miesiąc prawie cały czas leżał na poduszeczce, bo oczywiście sam jeszcze nie potrafił się podnosić i przekręcać. Jednocześnie zauważyli również, że im starszy ich maluszek to mniej chętnie chce spędzać czas w ten sposób.  Następną wizytę mają za miesiąc żeby sprawdzić czy asymetria dalej się zmniejsza i o ile.
Czyli jednak wychodzi na to, że jeśli polscy lekarze byliby bardziej douczeni to może faktycznie niejednokrotnie można by uniknąć zakładania kasku, jeśli w porę zdiagnozowana zostałaby asymetria i odpowiednio wcześnie zaczęte leczenie...