czwartek, 27 czerwca 2013

Trzecia wizyta kontrolna i wielkie rozczarowanie...

Wczoraj byliśmy na trzeciej wizycie kontrolnej w Diagnozie. Miałam napisać wczoraj ale po prostu nie miałam na to już siły...
Teoretycznie miała to być ostatnia wizyta bo z pomiarów sprzed 4 tygodni wynikało, że asymetria główki Zuzi wynosi już tylko 4 mm.
A tu wczoraj spotkało nas wielkie rozczarowanie... lekarz (akurat nie przyjmował docent, tylko inny lekarz) zmierzył główkę Zuzi i okazuje się że asymetria wynosi 5 mm ??? Czyli zamiast poprawy w ciągu ostatniego miesiąca pogorszyło się o 1 mm. Po prostu nas zamurowało jak to usłyszeliśmy. Chociaż doktor uważa, że 1 mm to jest granica błędu pomiarowego. Czyli nawet jeśli tak, to przez 36 dni które minęły od ostatniej wizyty nic nie drgnęło :( chociaż główka przyrosła w obwodzie o 0,5 cm.
Kolejną wizytę mamy wyznaczoną za 4 tygodnie - i zgodnie z opinią doktora  - na tej wizycie zakończymy leczenie, bo ze względu na wiek Zuzi dalsze noszenie przez nią kasku jest bezsensowne (?). W jego opinii maksymalnie możemy jeszcze uzyskać zmniejszenie asymetrii o 1 góra 2 milimetry. 

Ja zdaję sobie sprawę z tego że może pierwsze sukcesy w ubywaniu asymetrii sprawiły że czujemy teraz niedosyt, wiem też że teraz już główka bardzo powoli przyrasta, ale mimo wszystko to co powiedział  doktor, że dłuższe noszenie kasku jest bezsensowne, zbiło nas z tropu. Przecież na dobrą sprawę Zuzia nosi kask dopiero od 1 marca, czyli 4 miesiące, zwłaszcza że rozpoczęła leczenie w wieku 9 miesięcy.

Kask został doszlifowany (chociaż w naszej opinii dobrze się trzymał na główce) no i po przyjeździe do domu okazało się, że jest za luźny!!! Podnosi się z tyłu i zsuwa, a było dobrze - no i jak mam być poprawa jak kask jest luźny, mamy czekać dwa tygodnie aż "główka dorośnie"???

Jutro będę dzwonić do dr Olgi że przyjeżdżamy na ponowne dopasowanie kasku, chcemy pojechać we wtorek, bo wtedy przyjmuje docent, a my chcemy jeszcze z nim porozmawiać o braku postępu i żeby jeszcze raz on zmierzył główkę. Dobrze, że do Krakowa mamy niecałe 80 km.

Do tej pory byliśmy zadowoleni z terapii i z "obsługi" w Diagnozie. Ale po wczorajszej wizycie moja opinia zaczyna się zmieniać, niestety na gorszą. W moim odczuciu zaczynają podchodzić do pacjenta "na sztukę" a nie indywidualnie. Chyba bardziej zależy im na pozyskaniu nowych pacjentów niż dokładnym prowadzeniu terapii kaskowych. Zobaczymy jak będzie we wtorek.

Jedyną pociechą w tym wszystkim jest to, że główka Zuzi bez kasku prezentuje się na prawdę dobrze. Postronna osoba nawet się nie domyśli, że kiedyś Zuzia miała mocno spłaszczoną główkę.

piątek, 21 czerwca 2013

Zmiana terminu wizyty

No i miałam dzisiaj napisać:

hura jesteśmy już po wizycie! obecnie asymetria główki Zuzi wynosi....

ale niestety wizyta w Krakowie została przełożona na środę 26 czerwca. Okazało sie, że dzisiaj będzie tylko sama dr Olga, nie będzie neurochirurga :(
Ponieważ mamy mieć wizytę kontrolną, a nie tylko ewentualne doszlifowanie kasku, Zuzię musi zobaczyć docent.

No cóż zostaje nam tylko odliczać z niecierpliwością pozostałe do środy dni...
Szkoda tylko że jest taki straszny upał...

Ale damy radę, musimy :)

czwartek, 20 czerwca 2013

Walczymy z upałem ...

Od kilku dni panują u nas iście tropikalne upały. Temperatura przekracza 33 stopnie w cieniu. Dla dziecka, które nosi kask to straszne obciążenie. Zuzia zdecydowanie więcej się poci, gdy zdejmujemy kas do kąpieli włoski są calusieńkie mokre jakby ktoś wylał na nie kubek wody :(
Dodatkowo przedwczoraj "zaatakowały" ją potówki na pleckach i brzuszku, co najdziwniejsze pod kaskiem potówek nie ma w ogóle. W pierwszym momencie myślałam, że malutka dostała wysypki alergicznej, bo niestety często zdarza nam się to przy wprowadzaniu nowości :( Kilka razy dziennie przemywam Zuzi plecki i brzuszek różowym roztworem nadmanganianu potasu i całe szczęście dzisiaj jet już dożo lepiej.
Staram się malutką ubierać jak najlżej, w domu nosi tylko pampersa i cieniutką koszulkę na ramiączkach, a czasem nawet "biega" w samych majteczkach. Na spacery wychodzimy tylko wczesnym rankiem lub późnym popołudniem.
Dodatkowo od dwóch dni wydłużyliśmy przerwę od noszenia kasku do ok. 2,5 godziny - nie mamy serca patrzeć jak stróżki potu "wylewają się" spod kasku, chociaż tak chcemy troszeczkę ulżyć naszemu Maleństwu.
Dzisiaj jeszcze dodatkowo kupiliśmy Zuzieńce malutki basenik.... i okazał się to strzał w dziesiątkę. 
Na balkonie, w cieniu parasola nasza córeczka korzysta z wodnych kąpieli :) 


...ile przy tym radości, pisków i zabawy :)


Ochłodzona Zuzia, po kilkuminutowej kąpieli właśnie ucina sobie popołudniową drzemkę :)

Całe szczęście jutro wizyta kontrolna, mam nadzieję, że usłyszymy te słowa na które z utęsknieniem czekamy od 1 marca, że możemy pożegnać się z kaskiem (taka moja cicha nadzieja).

środa, 19 czerwca 2013

"Co się odwlecze to nie uciecze..." - Zuzia w ZOO

W miniony weekend dopisała piękna pogoda i zgodnie z powiedzeniem "Co się odwlecze to nie uciecze" wybraliśmy się na pierwszą prawdziwą wycieczkę Zuzi.

Odwiedziliśmy Krakowskie ZOO.

Towarzyszyli nam: wujek Sebastian oraz starsza koleżanka Zuzi - Nikolka z rodzicami i ciocią Justyną.

Długo trwały dyskusje czy pojechać do ZOO do Krakowa czy do Chorzowa. Stanęło na Krakowie i muszę przyznać, że był to słuszny wybór. Krakowskie ZOO jest co prawda jest dwa razy mniejsze niż chorzowskie ale z to położone jest w pięknym Lesie Wolskim. Spacerując alejkami ma się wrażenie że to spacer po parku, wszędzie mnóstwo drzew a z zza nich wyłaniają się piękne, kolorowe zwierzęta.

Na wejściu przywitały nas flamingi różowe, które oczywiście oczarowały Zuzię :)

Flamingi różowe


 Potem były strusie afrykańskie...

Zuzia, mama, tata, wujek ... i struś daleko w tle :)

Spacer wśród tej zieleni wszystkim przypadł do gustu

Tata, wujek i Zuzia
Zuzia i wujek a w tle klatka z papugami



 Udało nam się nawet obejrzeć karmienie dzikich kotów
 
"Król lew"

Ostatnią atrakcją, która równocześnie wywarła największe wrażenie na naszej Zuzieńce były słonie, musieliśmy stać przy nich dobre kilka minut bo każda próba odejścia kończyła się płaczem ;)

Słonie - najfajniejsze zwierzęta w ZOO

 Po trzech godzinach w wózku przyszła pora na rozprostowanie nóżek :)

Zuzia i Nikolka


Zwiedzenie całego ZOO zajęło nam około trzech godzin. Bilet wstępu kosztuje 18 zł od osoby, ulgowy 10 zł a dzieci do lat 3 zwiedzają bezpłatnie.


Oczywiście Zuzia pewnie nie zapamięta tej wycieczki, ale w czasie zwiedzania było widać że dobrze się bawi uśmiech nie schodził jej z buźki.

Ze względu na wysoka temperaturę która była w niedzielę, postanowiliśmy na czas wycieczki zdjąć Zuzi kask żeby nie dopuścić do przegrzania.

W najbliższy piątek, 21 czerwca, czeka nas kolejny wyjazd do Krakowa - mamy wizytę kontrolną w Diagnozie, już odliczamy godziny :)

niedziela, 2 czerwca 2013

Rowerowy zawrót głowy!

Rozpoczął się czerwiec a z nim czwarty miesiąc terapii kaskowej Zuzi.
Efekty są zdumiewające... jak przypomnę sobie główkę Zuzi sprzed leczenia i spojrzę na nią dziś to sama nie mogę wyjść z podziwu jak zaszła zamiana w ciągu trzech miesięcy.
Gdy zdejmujemy kask to naszym oczom ukazuje się piękna i okrąglutka główeczka, spłaszczenie jest już niewidoczne!
Z niecierpliwością czekamy na kolejną wizytę i kolejne pomiary, zostały nam niecałe trzy tygodnie. 
Mam nadzieję, że podczas tej wizyty już pożegnamy się z kaskiem, a będzie to zdecydowanie najprzyjemniejsze pożegnanie w naszym życiu ;)

Oczekując na wizytę kontrolną staramy się przyjemnie spędzać czas. Zdecydowanym hitem ostatnich dni są rowerkowe wyprawy naszej córeczki ;)


















 

Gwiazdkowy prezent od chrzestnego doczekał się na swój czas. Gdy Zuzia zobaczyła rowerek po raz pierwszy była nim zaciekawiona, wiadomo takie piękne kolory przyciągają wzrok Szkraba, jednak próba posadzenia jej na siodełku zakończyła się płaczem :(
Minęło pół roku, Zuzia "dorosła", no bo przecież już ma ukończony roczek ;) i gdy Tatuś pokazał jej ponownie rowerek... zachwyciła się. Nie można jej od niego odgonić, pierwsze kroki po przebudzeniu kieruje do swojego trzykołowca i musi odbyć rundkę honorową po całym mieszkaniu ;)

Oczywiście spacery odbywają się również "na rowerku".



















Razem z Zuzią w rowerowym koszyczku jeździ misio, przyjacielowi też się miła przejażdżka należy ;)