wtorek, 12 marca 2013

Co ma guzek do kurczaka? ...

Wczoraj byłam z Zuzią u chirurga, ponieważ jakieś pięć tygodni temu zauważyliśmy zgrubienie, guzek wielkości ziarenka grochu na lewym sutku. Oczywiście najpierw gdy tylko zauważyłam tą zmianę od razu poszłam do naszej lekarki. Stwierdziła, że wygląda jej to zmianę hormonalną i kazała nam przyjść za 2 tygodnie do kontroli, chyba że guzek powiększałby się czy zacząłby wyciekać z niego płyn to mieliśmy przyjść od razu. Ponieważ nie obserwowaliśmy żadnych niepokojących zmian więc czekaliśmy aż miną 2 tygodnie. 

Między czasie moja nieoceniona teściowa wspomniała, że w latach gdy w Polsce brakowało wszystkiego importowaliśmy kurczaki z USA i właśnie po tych kurczakach dzieciom rosły piersi !!! (przeprowadzono nawet wtedy badania, że wpływ na to miały hormony wzrostu które podawane były kurczakom) i tu zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, bo przecież moja Zuzia dostaje na obiad głownie mięso z piersi kurczaka i 2 razy w tygodniu rybę. Ja mama, która chce żeby córeczka miała wszystko co najlepsze gotuję jej sama obiady, warzywa mamy z działki ale mięso kupuję w sklepie... Zaczęłam więc wertować internet i faktycznie znalazłam wiele informacji, że mięso z kurczaka może być przyczyną guzków w piersiach u dzieci.
Jeszcze zanim poszliśmy na wizytę do naszej pani doktor całkowicie wyeliminowałam z diety Zuzi kurczaka, a zastąpiłam go królikiem (tylko tym razem kupiliśmy wiejskiego królika ze sprawdzonego źródła).
Ponieważ na wizycie kontrolnej guzek był nadal, mimo że się nie powiększył dostaliśmy skierowanie do chirurga. Na wizytę czekaliśmy 10 dni, w tym czasie guzek powoli zaczął się zmniejszać (czyli moja teoria, że mięso z kurczaka = guzek u Zuzi sprawdziła się).
Chirurg po zbadaniu malutkiej, sprawdzeniu węzłów chłonnych oraz brzuszka tylko potwierdziła, że ten guzek to najprawdopodobniej efekt podawania dziecku mięsa z piersi kurczaka, bo warzywa pochodzą z pewnego źródła (jak to powiedziała pani doktor niestety nie da się przebadać każdej sztuki mięsa czy każdego warzywa, które trafia na stół). Jednocześnie pani doktor wykluczyła w naszym przypadku efekt działania hormonów matki na dziecko, bo Zuzia już nie jest karmiona piersią. Podobno w ostatnich latach lawinowo wzrosła liczba dzieci które maja takie guzki jak Zuzia :( dostaliśmy jeszcze skierowanie na USG i z wynikiem mamy się zgłosić do kontroli.
Polska służba zdrowia nieustannie mnie zadziwia - pierwszy wolny termin na USG dla dziecka to 2 maj.
Na razie postanowiliśmy poczekać do maja ponieważ guzek się zmniejsza, gdyby coś nas niepokoiło to po prostu pójdziemy zrobić USG prywatnie.

Jeszcze kilka słów na temat kasku....

Zuzia w dalszym ciągu ignoruje ignoruje kask, nie przeszkadza jej już w zasypianiu, nie ma otarć i główka przyzwyczaiła się do niego na tyle, ze już zdecydowanie mniej się poci. Jednak zauważyłam, że gdy mała leży to kask zrobił się jakby za luźny, przesuwa się. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież był dopasowany i "trzymał się" główki. Skontaktowałam się oczywiście wczoraj z dr Olgą i musimy pojechać do Krakowa na zmniejszenie kasku, najprawdopodobniej zmieniła się oś główki i ustawienie kości, dlatego mamy luz. Wizyta jutro o 17. 

2 komentarze:

  1. wow, po prostu szok! Ja absolutnie wierze w to, ze zgrubienie moglo powstac od hormonow i antybiotykow podawanych kurczakom. Normy dopuszczane sa przeciez dla organizmow ludzi doroslych, a nie malutkich dzieciaczkow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie a wszędzie w mądrych poradnikach piszą, że mięso z piersi kurczaka jest takie zdrowe, zapomnieli jednak dopisać, że tylko od wiejskich kurczaków (i to jeszcze od sprawdzonej osoby), bo te kupione w sklepie się niestety nie nadają!

      Usuń