Zgodnie z zaleceniami lekarzy należy zwrócić szczególną uwagę na pielęgnację skóry główki dziecka oraz czyszczenie i dezynfekcję kasku. Kask dziecko nosi przez 23 godziny na dobę. Ta "wolna" godzina przeznaczona jest właśnie na zabiegi higieniczne.
Niezbędnik kaskowej mamy to:
- octanisept
- bepanten
- sudocrem
- maść z wit. A
- zasypka Alantan
- plaster z opatrunkiem (najlepiej taki, który można samemu dociąć na pożądaną wielkość)
- bawełniana ściereczka do czyszczenia kasku wewnątrz (otrzymujemy ją razem z kaskiem)
- druga ściereczka do czyszczenia kasku z zewnątrz
- suszarka z zimnym nawiewem
- nadmanganian potasu
- soda oczyszczona
Oczywiście niektóre rzeczy z tej listy mogą okazać się zbędne ale warto je mieć w domu tak na wszelki wypadek, gdyby zaszła potrzeba ich użycia.
A tak wygląda nasz kaskowy niezbędnik :) |
A teraz po kolei co do czego ;)
Octanisept stosujemy do dezynfekcji kasku i główki dziecka. Gdy zdejmiemy kask należy go od wewnątrz obficie "spryskać" octaniseptem. Następnie liczymy do dziesięciu i rozpoczynamy czyszczenie jego wewnętrznej części poprzez intensywne dociskanie bawełnianej ściereczki (otrzymanej w zestawie). Można też dosuszyć kask zimnym strumieniem powietrza z suszarki. Octaniseptu używany również po wymyciu główki, delikatnie spryskujemy włoski i wycieramy do sucha. Podobnie jak o kask należy również dbać o czystość i dezynfekcję ściereczki, należy ją prać w wodzie z szarym mydłem a dezynfekujemy poprzez zalanie wrzątkiem lub np. w sterylizatorze do kuchenki mikrofalowej. Kask z zewnątrz przecieramy wilgotną ściereczką.
Octanisept w małych opakowaniach jest dość drogi buteleczka 50 ml kosztuje ok. 27 zł a 200 ml ok. 37 zł, bardzo korzystna jest cena opakowania litrowego ok. 60 zł. Ja właśnie w poniedziałek kupiłam tą dużą butlę i myślę, że do końca "kaskowania" powinna wystarczyć. Zaznaczę jeszcze że jest to butelka bez rozpylacza, ale dla mnie akurat nie stanowi to problemu bo mam opakowanie 50 ml po octanisepcie którego używaliśmy do pielęgnacji kikuta pępowiny.
Jeśli pojawią się na skórze główki czerwone otarcia, które nie zbledną w czasie "godziny bez kasku" to smarujemy je maścią z cynkiem (bepanten, sudocerm) - ja akurat preferuję bepanten - naklejamy plasterek (nie można dopuścić, żeby maść stykała się z wewnętrzną wyściółką kasku, bo podobnie jak woda niszczy ją) i zakładamy kask. Czynność powtarzamy dwa razy dziennie aż do momentu gdy zaczerwienienia znikną.
Jeżeli zauważymy że skóra na główce łuszczy się to wtedy smarujemy te miejsca maścią z wit. A, naklejamy plasterek i postępujemy analogiczne jak w przypadku zaczerwienień.
Gojenie ranek na główce przyspiesza "zasypanie" ich Alantanem, w tym przypadku nie jest konieczne naklejanie plasterka, gdyż zasypka nie wpływa na wewnętrzną warstwę kasku.
Oczywiście wszelkie otarcia i zaczerwienienia przed rozpoczęciem leczenia na własną rękę należny koniecznie skonsultować z lekarzem prowadzącym!
A co zrobić jeśli kask zacznie brzydko pachnieć? ;) Kask Zuzi na razie jeszcze nie wydziela "aromatów", bo malutka nosi go stosunkowo krótko i nie ma upałów ale tak na przyszłość dr Olga zdradziła nam dwa patenty kaskowych rodziców:
Metoda pierwsza - należy zrobić papkę z wody i sody oczyszczonej którą przecieramy wewnętrzna cześć kasku a następnie spryskujemy octaniseptem i wycieramy do sucha.
Metoda druga - robimy różowy roztwór z wody i kryształków nadmanganianu potasu, którym przecieramy wnętrze kasku.
My jeszcze nie testowaliśmy żadnej z tych metod ale jeśli sprawdzimy to na pewno dam znać na blogu jak się sprawdzają ;)
Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wpis okaże się przydatny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz