Wczoraj byliśmy na trzeciej wizycie kontrolnej w Diagnozie. Miałam napisać wczoraj ale po prostu nie miałam na to już siły...
Teoretycznie miała to być ostatnia wizyta bo z pomiarów sprzed 4 tygodni wynikało, że asymetria główki Zuzi wynosi już tylko 4 mm.
A tu wczoraj spotkało nas wielkie rozczarowanie... lekarz (akurat nie przyjmował docent, tylko inny lekarz) zmierzył główkę Zuzi i okazuje się że asymetria wynosi 5 mm ??? Czyli zamiast poprawy w ciągu ostatniego miesiąca pogorszyło się o 1 mm. Po prostu nas zamurowało jak to usłyszeliśmy. Chociaż doktor uważa, że 1 mm to jest granica błędu pomiarowego. Czyli nawet jeśli tak, to przez 36 dni które minęły od ostatniej wizyty nic nie drgnęło :( chociaż główka przyrosła w obwodzie o 0,5 cm.
Kolejną wizytę mamy wyznaczoną za 4 tygodnie - i zgodnie z opinią doktora - na tej wizycie zakończymy leczenie, bo ze względu na wiek Zuzi dalsze noszenie przez nią kasku jest bezsensowne (?). W jego opinii maksymalnie możemy jeszcze uzyskać zmniejszenie asymetrii o 1 góra 2 milimetry.
Ja zdaję sobie sprawę z tego że może pierwsze sukcesy w ubywaniu asymetrii sprawiły że czujemy teraz niedosyt, wiem też że teraz już główka bardzo powoli przyrasta, ale mimo wszystko to co powiedział doktor, że dłuższe noszenie kasku jest bezsensowne, zbiło nas z tropu. Przecież na dobrą sprawę Zuzia nosi kask dopiero od 1 marca, czyli 4 miesiące, zwłaszcza że rozpoczęła leczenie w wieku 9 miesięcy.
Kask został doszlifowany (chociaż w naszej opinii dobrze się trzymał na główce) no i po przyjeździe do domu okazało się, że jest za luźny!!! Podnosi się z tyłu i zsuwa, a było dobrze - no i jak mam być poprawa jak kask jest luźny, mamy czekać dwa tygodnie aż "główka dorośnie"???
Jutro będę dzwonić do dr Olgi że przyjeżdżamy na ponowne dopasowanie kasku, chcemy pojechać we wtorek, bo wtedy przyjmuje docent, a my chcemy jeszcze z nim porozmawiać o braku postępu i żeby jeszcze raz on zmierzył główkę. Dobrze, że do Krakowa mamy niecałe 80 km.
Do tej pory byliśmy zadowoleni z terapii i z "obsługi" w Diagnozie. Ale po wczorajszej wizycie moja opinia zaczyna się zmieniać, niestety na gorszą. W moim odczuciu zaczynają podchodzić do pacjenta "na sztukę" a nie indywidualnie. Chyba bardziej zależy im na pozyskaniu nowych pacjentów niż dokładnym prowadzeniu terapii kaskowych. Zobaczymy jak będzie we wtorek.
Jedyną pociechą w tym wszystkim jest to, że główka Zuzi bez kasku prezentuje się na prawdę dobrze. Postronna osoba nawet się nie domyśli, że kiedyś Zuzia miała mocno spłaszczoną główkę.