środa, 27 lutego 2013

Jak to się zaczęło...

Serdecznie witam wszystkich którzy zajrzeli ma mojego bloga :)

Jestem mamą 9-miesięcznej Zuzi, biorąc przykład z innych kaskowych mam postanowiłam założyć bloga który, będzie opisywał nasze zmagania z plagiocefalią czyli spłaszczeniem główki.
Jest to problem który w dzisiejszych czasach dotyka wiele dzieci i jest on niestety bagatelizowany przez pediatrów i jak się okazuje przez lekarzy innych specjalności również.

No ale po kolei...
Zuzia przyszła na świat w najładniejszym miesiącu roku czyli w maju. Jest naszym długo wyczekiwanym oczkiem w głowie. Ciąża przebiegała bezproblemowo, poród był dość długi ale obeszło się bez komplikacji i malutka urodziła się siłami natury dwa dni po terminie, czyli 21 maja. Zuzia rosła nam zdrowo. Jedyną niepokojącą rzeczą była lekko spłaszczona główka po lewej stronie za uszkiem, którą zauważyliśmy gdy mała miała 3-4 miesiące.


Gdy byliśmy na szczepieniu zwróciłam na to spłaszczenie uwagę pediatrze ale ta powiedziała, że to normalne i "wyrówna się" z czasem jak dziecko zacznie siadać. Zaleciła nam podkładanie pod lewą stronę główki zrolowanej pieluszki tak żeby Zuzia zwracała główkę bardziej na prawą stronę. No ale zalecenia lekarza jedno a to co potrafiła Zuzia to drugie - bardzo szybko nauczyła się wyciągać spod główki pieluszkę i układała się tak jak było jej wygodnie. Starałam się również układać ją na boczki ale to tez nie przynosiło rezultatu, bo nasza Wiercioszka szybciutko przewracała się na plecki, dawała sobie nawet radę z wałeczkiem podkładanym z tyłu. 
W rezultacie spłaszczenie było jeszcze bardziej widoczne i gdy byliśmy na kolejnym szczepieniu gdy Zuzia skończyła pół roku na dzień dobry usłyszeliśmy od pediatry: "Zuzka, ale ty masz krzywą głowę". Gdy ją zapytałam czy się wyrówna to odpowiedziała, żeby układać małą na boczki i gdy zacznie siadać to się wyrówna. 
No i w tym momencie zaświeciła nam się "lampka ostrzegawcza". Cała ta sytuacja nie dawała nam spokoju a w szczególność mojemu mężowi... Ja chyba nie do końca chciałam dopuścić do siebie myśl że coś może być nie tak, poczytałam na forach internetowych, że spłaszczenia u dzieci się wyrównują, córeczka koleżanki też miała trochę spłaszczoną główkę i wszystko się wyrównało, miałam cichą nadzieję, że i w przypadku Zuzi tak będzie. 
Tymczasem Zuzia zaczęła siadać, a nawet wstawać a główka nie bardzo chciała się wyrównywać. Mąż zaczął dokładniej przeszukiwać internet i trafił na blog Karli oraz na informacje o plagiocefali i asymetrii. Stąd też dowiedzieliśmy się o leczeniu spłaszczenia główki w Berlinie metodą kaskową.
Postanowiliśmy jeszcze skonsultować przypadek Zuzi z neurologiem dziecięcym. Pani doktor stwierdziła, że malutka rozwija się jak najbardziej prawidłowo, nawet motoryczne wyprzedza swoją grupę wiekową. A co do spłaszczenia to powinno się trochę wyrównać i pod włoskami nie będzie tego widać. A gdy wspomnieliśmy o kaskach to stwierdziła, że ona tylko raz widziała dziecko które nosiło kask i u niego była bardzo duża deformacja a przy takim spłaszczeniu jakie ma Zuzia zakładanie jakichkolwiek kasków to jest bez sensu, bo na pewno nawet jej nie zakwalifikują....

Po tej wizycie zaczęliśmy intensywnie szukać informacji na temat terapii kaskowej i trafiliśmy na bloga pisanego przez mamę Adasia, który leczony jest kaskiem Cranioform w Krakowie. Od razu napisałam do Pani Marty, żeby wypytać ją co i jak. Zainteresowaliśmy się Krakowem, gdyż mieszkamy niedaleko w odległości ok. 70 km a nie ma co ukrywać do Berlina mamy bardzo, bardzo daleko...

I tak po otrzymaniu od Pani Marty telefonu do Diagnozy w Krakowie, która współpracuje z Berlinem jeśli chodzi o terapię kaskową od razu umówiliśmy się na wizytę....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz